Strona główna felieton Nic na to nie poradzę, w Polsce czuję się najlepiej… czyli garść...

Nic na to nie poradzę, w Polsce czuję się najlepiej… czyli garść wakacyjnych refleksji

0
PODZIEL SIĘ

Nic na to nie poradzę, w Polsce czuję się najlepiej. Może i upodabnia mnie to do owego „szlachciury”, wykpiwanego w wierszu Kazimierza Przerwy-Tetmajera, co to głosił, że „woli polskie g…wno w polu, niż fijołki w Neapolu”. Ale tak właśnie jest… i niech tak będzie.

Najpiękniejsze morze to dla mnie Bałtyk, który na dodatek najwspanialej szumi w moich uszach na Półwyspie Helskim. Historia najmądrzej mówi do mnie w Krakowie, a mury najbardziej przejmująco krzyczą w Warszawie. Wisła, Warta, Bug i… Niemen kluczą po miejscach, które uważam za swoje.

W tym roku, jak zawsze co dwa lata, jeździmy po Polsce. Po rodzinnych odwiedzinach w różnych miejscach Hiszpanii przychodzi znowu pora na mój Kraj. Główny cel wakacyjnego wyjazdu – Suwalszczyzna. Wcześniej byłem tutaj tylko raz, w dodatku przejazdem. Teraz jest okazja, by choć trochę lepiej zapoznać się z terenem, ludźmi, pełnymi uroku językowymi odmiennościami oraz historią tego miejsca na mapie. Otoczone niezliczonymi jeziorami, szumiące lasem, pełne bocianów, jaskółek i rozmaitych znaków barwnej historii. To z Suwałk pochodzi Maria Konopnicka, która wśród tak wielu mądrych zdań wierszem napisała również te: „Nasza czarna jaskółeczka/ przyleciała do gniazdeczka/ przez daleki kraj!/ Bo w tym gniazdku się rodziła/ bo tu jest jej strzecha miła,/ bo tu jest jej raj!” Po raz kolejny dochodzę do wniosku (chyba podobnie, jak ta jaskółka), że wyjazdy do różnych odległych krajów służą głównie temu, by tym mocniej docenić uroki i bezcenną wartość własnego Domu, własnego Kraju, własnego Państwa…

W Suwałkach urodziła się też pani marszałkowa Aleksandra Piłsudska. Jej mąż, główny konstruktor niepodległej II Rzeczpospolitej, spogląda tutaj na współczesnych Polaków z pomnika stającego na Placu swojego imienia. W moim mieście, na przeciwległych krańcach Polski, do dzisiaj brak takiego symbolu tryumfu polskości nad przemocą sąsiednich mocarstw. My, tam daleko na dolnośląskich rubieżach, u stóp Gór Swoich, niechętni jesteśmy pomnikom. No, chyba, że są to pomniki w Rzymie, Londynie, czy Paryżu… My, tam daleko na dolnośląskich rubieżach, u stóp Gór Swoich, po 71 latach nadal często nie jesteśmy pewni, czy mieszkamy w Polsce i komu pomniki stawiać powinniśmy? Może za kolejne 71 lat dojrzejemy do wniosku, że zamiast nazwami drzew i krzewów, ulice naszych miast warto jednak nazywać imionami ważnych dla Polski postaci. Symptomy pewnej poprawy widać już dzisiaj, więc za 71 lat może być naprawdę nieźle…

Suwałki od Wilna dzieli zaledwie około 200 kilometrów. Po drodze trzeba tylko minąć piękny Niemen (który wypchnięty z serc Polaków, warto by miał w nich jednak zawsze swoje ważne miejsce) i zanim się obejrzymy… jesteśmy w jednym z najważniejszych miast dawnej (i tak niedawnej przecież) Rzeczpospolitej! Już sam spacer po starej części Wilna jest dużym przeżyciem. Odwiedziny u Matki Boskiej Ostrobramskiej to doświadczenie absolutnie niezwykłe! Znowu miałem duży kłopot, żeby oderwać się od tego świętego celu pielgrzymek. Pewnie każdy, kto był już w tym miejscu potwierdzi, że przepiękne, delikatne oblicze cudownego wizerunku zostaje w pamięci na długo. A przecież będąc w Wilnie nie wolno także pominąć Cmentarza Na Rossie, z jego centralnym dla pielgrzymów z Polski miejscem pochówku Marii z Billewiczów Piłsudskiej oraz serca jej syna – marszałka Józefa Piłsudskiego. Wilno, tutaj nadal – wbrew geopolitycznym decyzjom podjętym przed laty przez „światowych mocarzy” – bije serce Rzeczypospolitej. Serce wielkiego, potężnego państwa Polaków i Litwinów… A przecież owo „Polaków i Litwinów” w przeszłości oznaczało już praktycznie jedność! Jedność tak sprawnie rozbitą przez przemoc i propagandę naszych wrogów z upiornego post-mongolskiego państwa na wschodzie… W Wilnie znowu nachodzi mnie pytanie, które – gdy patrzy się na waśnie Polaków – stawiać sobie musi wielu, czy i dzisiaj ze wschodu nie płynie do Polski straszny wirus, mający na celu tak skuteczne rozbicie wspólnoty Polaków, żeby później przez lata nie potrafili się zjednoczyć?

Podróże kształcą. I to nie tylko te bardzo dalekie. I nie tylko te, które zmierzyć można za pomocą map i nowoczesnych systemów nawigacji. Pora wracać. Do Białej Wody koło Suwałk. Tu, gdzie być może spacerowała kiedyś Maria Konopnicka. Pora wracać, ponieważ… „Choćbyś poznał ziemię całą/ Milion gwiazd jeszcze zostało!/ Choćbyś gwiazdy znał na niebie,/ Jeszcze musisz znać… sam siebie.”

Nic na to nie poradzę, w Polsce czuję się najlepiej!

Jarosław Kresa

zprawa.pl

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o