Strona główna felieton Przy grobie marszałka Śmigłego-Rydza – wspomnienie i deklaracja

Przy grobie marszałka Śmigłego-Rydza – wspomnienie i deklaracja

0
PODZIEL SIĘ

– Staniemy sobie z boku i poczekamy na swoją kolej – do takiego wniosku doszliśmy, my – członkowie GRH 58 pułku piechoty, kiedy o 3.00 rano 2 grudnia 2011 roku wyjeżdżaliśmy z Dzierżoniowa w kierunku warszawskich Powązek. Celem naszej wyprawy była kwatera 139. W 70 rocznicę śmierci Naczelnego Wodza, marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza postanowiliśmy koniecznie być przy jego grobie.

Wzięliśmy sobie do serca słowa świętej pamięci prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego, który pisał o marszałku: „Należy postać tego żołnierza i tragicznego Wodza przywrócić pamięci narodu i wojska, by dla kolejnych pokoleń stanowił wzór bezinteresowności, żarliwości i ofiarności w służbie Rzeczypospolitej. To On pokazał bowiem Polsce i światu granice ustępstw, których – bez upodlenia – nie bacząc na ofiary, naród przekroczyć nie może!”.
To prawda, liczyliśmy, że 2 grudnia przy grobie zdobywcy Dyneburga będzie nas więcej… Przyjechało nas czterech. Na miejscu paliła się jedna lampka, a naszemu przybyciu przyglądała się stojąca przy jednym z sąsiednich grobów (niezwykle miła, jak miało się okazać) pani… Nie musieliśmy stawać z boku i czekać na swoją kolej. W ciągu ponad dwóch godzin nikogo więcej się nie doczekaliśmy… Kiedy na Powązki przyjechaliśmy rano następnego dnia, przy grobie pojawiły się jeszcze trzy zapalone lampki.

– 1 listopada paliło się tu bardzo dużo świeczek, ludzie pamiętają – pocieszała nas spotkana wcześniej pani, która jak się okazało, sama stara się regularnie doglądać miejsca marszałkowego pochówku. – Bywają harcerze, przychodzą też… dwie starsze osoby, które znały marszałka osobiście. Zawsze też wtedy uronią tu nad grobem kilka łez… Nie jest tak źle… Ale kiedyś tutaj była prawdziwa enklawa. Ludzie szukali tu kawałka prawdziwej, wolnej Polski, stąd te wszystkie tablice, flagi, zdjęcia…
My również zostawiliśmy przy grobie biało-czerwoną i niewielką, zalaminowaną kartkę, z podobizną Naczelnego Wodza i… jednym z jego wierszy, zaczynającym się od słów: Odeszli… tylko dwóch lub trzech / Z całego tłumu pozostało…

Tego dnia, 2 grudnia 2011 roku, przy grobie marszałka Śmigłego-Rydza zabrakło nam przede wszystkim żołnierzy. Ich nieobecność w 70. rocznicę śmierci Naczelnego Wodza wydała nam się symboliczna. Owszem, pocieszający jest fakt, że wojsko pojawi się tu 6 grudnia, ale w piątkowe popołudnie, po przejechaniu 400 kilometrów, czuliśmy się przy kwaterze 139 mocno osamotnieni. To dobrze, że mniej więcej o tej samej porze składano kwiaty przy pamiątkowej tablicy na Mokotowie, dobrze, że w niedzielę w Katedrze Polowej Wojska Polskiego odprawiono rocznicową Mszę Świętą, ale czy 2 grudnia przy grobie na Powązkach nie powinno nas być więcej?

– Od mogiły żołnierza nie odchodzi się z poczuciem klęski i beznadziejności, ale z niezbitym przekonaniem, że oto wyrosła z niej nowa wartość ducha, wartość nie twoja, nie moja, ale nas wszystkich, wartość należąca do całego narodu – mówił w jedną z rocznic Powstania Wielkopolskiego Edward Śmigły-Rydz.
Choć nieco zmartwieni, odchodziliśmy od grobu tego niezwykłego żołnierza z wiarą, że słowa te nadal warte są powtarzania.
To działo się 5 lat temu. Ale również w tym roku, w 75 rocznicę śmierci marszałka, w ramach walki z niepamięcią postaramy się tam być! Może ktoś zechce do nas dołączyć?

Jarosław Kresa

zprawa.pl

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o