Strona główna felieton Klient – Pan

Klient – Pan

0
PODZIEL SIĘ

Jak wiadomo każdy klient, petent, tudzież pacjent powinien być obsłużony sprawnie, kompetentnie i z szacunkiem. Babka za biurkiem czy ladą (o wiele, wiele rzadziej facet) w biurze, urzędzie , przychodni, na poczcie czy w sklepie – ma być zaś miła, uśmiechnięta i pomocna. Przecież od tego w końcu jest! A one – zwłaszcza w urzędach – nic, tylko ciastka jedzą i patrzą jaszczurczym wzrokiem.

Na szczęście każda z pań urzędniczek również sama bywa klientką, petentką lub pacjentką i wówczas ma najlepszą okazję, żeby zaprezentować wzorzec grzecznego zachowania. Wie przecież najlepiej jaki typ petenta nie jest mile widziany w jej miejscu pracy i z całą pewnością nie powieli tego złego wzorca! Z całą pewnością? Czy też może właśnie występując w odwrotnej roli społecznej, pofolguje swoim emocjom i w ramach odwetu za szkody moralne na własnym organizmie – pokaże na co i ją stać? A gdybyśmy tak wszyscy spuścili trochę z tonu? Przecież wiadomo, że dzisiaj każdemu się śpieszy (najbardziej emerytom i rencistom, najmniej kobietom w zaawansowanej ciąży, które przecież i tak tylko czekają na poród, więc co za różnica czy sobie poczekają w domu czy w kolejce?).

Co prawda „Klient nasz Pan” –, ale niestety coraz częściej jest tak, że im większy pan tym większy cham. I nawet na to, że „Klient w krawacie jest mniej awanturujący się”, nie ma już co liczyć! Długo mam czekać, aż obsłuży pani tego pana przede mną? Ile mam jeszcze czekać?! – pokrzykuje zupełnie przyzwoicie wyglądający mężczyzna. Po chwili mruczy pod nosem – Cholerna ślamazara… A już po minucie rzuca głośno i swobodnie – Ludzie pracy nie mają, a takich nieudaczników przyjmują! No jak można pomyśleć, że takie zachowanie doda pani za biurkiem turbodoładowania? A jednak można! Wystarczy wybrać się do dużego marketu albo centrum handlowego i stanąć w pierwszej lepszej kolejce. Najfajniejsze są teksty typu: Ludzie to się nie nażrą! Opamiętania już z tymi zakupami nie mają!! Jasne! Bo ty tutaj, chłopie, nie na zakupy przyszedłeś, tylko badania socjologiczne przeprowadzasz. A czy znowu taka rzadka jest sytuacja, że dajmy na to studentka – o, przepraszam: PANI studentka z wyższością i lekceważeniem odnosi się do „jakiejś tam” sklepowej? (Ekspedientce skądinąd wiadomo, że to studentka, bo spod jej niedbale rozpiętej kurtki widać napis „Juwenalia” na koszulce).

Pamiętam te czasy – uśmiecha się do swoich myśli „jakaś tam” sklepowa. A teraz to mój dyplom z pedagogiki mogę sobie co najwyżej jako podkładkę pod kubek wykorzystać. Co podać? – pyta. Raczej: czym mogę służyć? – myśli studentka i zamawia 20 dag sera żółtego w plasterkach. Może być 23? Dwa-dzieścia chciałam. Nie ma przebacz – trzeba ten jeden plasterek odłożyć. Chwila, chwila, ale tutaj folia się rozłazi! Proszę dokładniej zapakować! Poczekaj – myśli ekspedientka – aż przyjdę któregoś razu zamówić u ciebie burgera i wykrzyknę: chwila, chwila, po-dwój-ne frytki do tego chciałam! Nie bierz odwetu, kobieto! Daj dobry przykład i powiedz to kulturalnie. Użyj słów proszę, przepraszam, dziękuję. Użyj swojego najpiękniejszego uśmiechu! Nie idź drogą mściwości i nie zacieśniaj tej samonakręcającej się spirali nienawiści. A poza tym – nie chcesz chyba, żeby ci franca do tych podwójnych frytek napluła?

A mówiąc zupełnie poważnie – stereotypowa, wredna pani zza biurka już niebawem, siłą rzeczy (i wyrokami bezwzględnego rynku pracy) odejdzie do lamusa. Pracodawca ma w kim wybierać i nie zawaha się przed tym w obliczu narażenia na szwank swojego wizerunku lub, co ważniejsze – finansów. Oby tylko wszystkich tych pań nie zastąpili nader ekspresyjni, czuli na swoim punkcie klienci.

Aurelia Miłek

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o