Strona główna felieton Szczęśliwego nowego człowieka!

Szczęśliwego nowego człowieka!

0
PODZIEL SIĘ

Młoda kobieta budzi się niewyspana i obolała: spuchnięte nadgarstki, nogi jak po przebyciu maratonu. W jej brzuchu coś energicznie się porusza jakby chciało wydostać się na zewnątrz. Scena z filmu Obcy? Nie. Typowy poranek baby, przepraszam – kobiety, w ciąży. Zresztą, za co ja przepraszam? Czy nie tak właśnie się mówi: baba w ciąży, „ciężarówka”? W dodatku teraz, kiedy w końcu mamy wyż demograficzny, czy komuś przyjdzie do głowy mówić o „stanie błogosławionym”? Raczej częściej słyszy się, mniej lub bardziej żartobliwe, uwagi na temat programu 500 plus.

Ciąża to nie choroba, ale zdrowo to się w ciąży człowiek, przepraszam – kobieta, nie czuje: problemy trawienne, nudności lub wymioty, zgaga, nadwrażliwość na zapachy, „zachcianki”, czyli apetyt na konkretne jedzenie albo napój o dowolnej porze dnia lub nocy (albo przemożna chęć wypicia płynu do płukania jamy ustnej – autentyk), huśtawki nastrojów, kłopoty z cerą, rozstępy, cellulit, na zmianę senność i kłopoty ze snem, anemia, silne bóle odcinka krzyżowego kręgosłupa, szumy w uszach, zwiększona podatność na infekcje, puchnięcie rąk i nóg, częstsze oddawanie moczu, ograniczenia co do diety i aktywności fizycznej, zakaz dźwigania, podskakiwania, przyjmowania większości leków, przeciwskazanie do wykonywania zdjęć RTG, większości zabiegów i operacji medycznych, a nawet zabiegów kosmetycznych – całodobowe baczenie dosłownie na wszystko – całodobowa odpowiedzialność, a na dodatek rozmyślania: czy dziecko będzie zdrowe (a zaraz potem ładne) i jeszcze strach przed porodem… A przecież wraz z porodem cała przygoda z dzidziusiem dopiero na dobre się zaczyna!

I znowu: połóg to też nie choroba, tylko że ból, permanentne zmęczenie i krwawienie to raczej nie są objawy zdrowia. A na dodatek trzeba nakarmić, przebrać, przewinąć i przypilnować noworodka, do tego nierzadko zadbać o jego starsze rodzeństwo i… samopoczucie taty. Tata wprawdzie nosi i przewija bobaska, a czasem nawet i ugotuje zupę, ale przecież nie nakarmi dziecka piersią, a poza tym musi chodzić przecież do pracy i wtedy radź sobie, kobieto, sama! Można się zestresować i poczuć zagubionym? Można. Zdarza się przysnąć z maluszkiem przy piersi? Niestety, zdarza się. Ale jeżeli mama skupi się na wyrzucaniu sobie, że z czymś nie dała sobie perfekcyjnie rady i denerwowaniu się, że obiad byle jaki i mieszkanie w nieładzie, to z pewnością niczego dobrego nie przyniesie. Złe emocje szybko udzielą się dzidziusiowi, a nerwowość dziecka jeszcze bardziej psychicznie nadwyręży mamę. I jak tu normalnie funkcjonować w takim błędnym kole? Nawet 500 plus nie pomoże!

Zrobienie zakupów, ponoszenie dzidziusia, wytarcie podłogi czy ugotowanie obiadu to czynności przy których mama naprawdę nie jest niezbędna i niezastąpiona, tyle że czasami jej wyręczanie może dać gorszy efekt niż nie robienie niczego. Niestety od najbliższych, a zwłaszcza męża, starszych dzieci, rodziców i teściów nie zawsze można oczekiwać powstrzymania się od złośliwych aluzji, oceniania i odpuszczenia poruszania średnio istotnych kwestii jak prasowanie obrusów i mycie okien. Nie zawsze można też oczekiwać powstrzymania się od wypominania tak zwanej pomocy. Tymczasem świeżo upieczona mama dużo bardziej od ulepienia pierogów i łaski rodziny potrzebuje po prostu usłyszeć, że doskonale sobie radzi. Szczęśliwa mama, która wierzy w siebie i nie musi skupiać się na, przepraszam – pierdołach, ma większą szansę wychować szczęśliwe dziecko niż mama zestresowana, znerwicowana i ocenzurowana przez rodzinę. Szczęśliwa mama jest w stanie dać z siebie 100 procent plus!

Aurelia Miłek

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o