Strona główna Bielawa Partyjny beton zaleje (?) samorządy

Partyjny beton zaleje (?) samorządy

2
PODZIEL SIĘ

Jak co dwa tygodnie witam serdecznie wszystkich czytelników DDZ24. Jako, że dopiero co minęło Święto Zakochanych (tudzież również osób obłąkanych), pomyślałem sobie, że dzisiejszy felieton powinien być przepełniony dobrymi emocjami, życzliwością i ogólnie hasłem „peace and love”, ale przypomniałem sobie, że dwa tygodnie temu obiecałem Państwu, że napiszę o tym, co rządzący Polską PiS planuje uczynić z samorządami. I niestety, choć jestem z natury człowiekiem, który stara się być życzliwy wobec innych, to gdy pomyślę o planowanych zmianach, to mnie po prostu krew zalewa!

O zmianie ustroju Warszawy, nie będę się rozpisywał, bo w sumie dla nas, mieszkańców niewielkich miejscowości, jest to rzecz mająca znaczenie marginalne. Pokazuje jednak jak Prawo i Sprawiedliwość jest łase na zawłaszczenie każdego skrawka władzy, którego jeszcze nie zdobyło i jak bardzo gotowe jest posunąć się do manipulacji, które mają przynieść im korzyści wyborcze. Przyznam, że nie zaskoczyło mnie to w ogóle. Po coś w końcu ta partia zawłaszczyła i sparaliżowała Trybunał Konstytucyjny. I raczej nie wynikało to jedynie z niechęci do prezesa Rzeplińskiego, tylko by móc zrealizować w praktyce doktrynę Gomułki o „władzy raz zdobytej, której nie odda się nigdy”. Nie jest to dobry prognostyk dla demokracji przed kolejnymi wyborami do Sejmu, jednak dziś chcę skupić się na innych, równie ważnych wyborach. Bo w tym temacie dzieje się równie źle jak, wg Szekspira w państwie duńskim. A może nawet gorzej.

Media wszelkiego rodzaju skupiły się w ostatnich tygodniach na jednej ze zgłoszonych zmian, czyli dwukadencyjności włodarzy miast. Przyznam, że wg mnie jest to najmniej kontrowersyjna z propozycji. Nie, żebym był jej jakimś ogromnym zwolennikiem, jednakże dostrzegam pewne plusy tego rozwiązania. Bo jednak każdy rządzący po zbyt długim czasie sprawowania władzy, wpada w takie pułapki jak: oderwanie się od rzeczywistości, jaką żyją zwykli ludzie i nieumiejętność zrozumienia ich problemów; przekonanie o własnej nieomylności, które czasami przeradza się w pychę; wreszcie niechęć do podejmowania nowych wyzwań, które mogą przyczynić się do rozwoju miejscowości. Nie oszukujmy się, mamy w Bielawie przykład popadnięcia w te pułapki przez poprzedniego burmistrza, co wynikło niewątpliwie ze sprawowania władzy przez 16 lat i przekonania, że to dowodzi, iż wszystko się wie i robi najlepiej. Choć z drugiej strony trafia do mnie argument, że jeśli ktoś wg mieszkańców się sprawdza, to dlaczego z góry narzucać im, że tej osoby już wybrać nie mogą? Ja osobiście sądzę, że jeśli dwukadencyjność miała by być wprowadzona to tylko jeśli dotyczyła by wszystkich. Zarówno włodarzy miast, jak też starostów czy marszałków województw (oczywiście jestem za bezpośrednimi wyborami na te funkcje), jak i radnych wszystkich szczebli. Parlamentarzystów naturalnie też, ale to nie ten temat. To spowodowałoby ciągły napływ świeżej krwi do wszelkich szczebli władzy i instytucji, co mogłoby przynieść ciekawe efekty. Choć zdaję sobie sprawę, że byłoby to rozwiązanie kontrowersyjne, a wręcz rewolucyjne. No i wiadomo, że taka zmiana musiałaby obowiązywać dopiero od następnej kadencji i prawo nie powinno tu działać wstecz. Jednak nie oszukujmy się… PiS wprowadzi dwukadencyjność karykaturalnie i tylko po to, by pozbyć się popularnych burmistrzów czy prezydentów, z którymi ich kandydaci nie mieli by szans. Bo przecież „dobra zmiana” jest dobra tylko gdy służy swoim.

Jednak moje prawdziwe wku… rzenie wywołują inne pomysły rządzących na przemodelowanie samorządu. No bo jak tu siarczyście nie zakląć, gdy czyta się, że urodziły się w partii rządzącej pomysły, by zakazać startu obywatelskim komitetom? A jeśli już ktoś nie będzie chciał być zależny np. od PiSu czy PO, to będzie mógł sobie, co najwyżej powołać „partię lokalną”. Naprawdę nie wiem, co to miałby być za organizacyjny potworek i wierzę, że ta zmiana jednak nie wejdzie w życie, ale już sam tok myślenia obozu rządzącego, by upartyjniać i upolityczniać co tylko się da, jest straszny. Przecież samorządy właśnie obywatelskością powinny stać! Sam startowałem z komitetu obywatelskiego. Nie mieliśmy żadnych formalnych struktur, a już na pewno kilometry dzieliły nas od partyjności. Łączyły nas pomysły, entuzjazm, chęć uczynienia dla Bielawy czegoś dobrego. I to takie spoiwa przede wszystkim powinny łączyć ludzi, którzy chcą startować do rad miast bądź powiatów, a nie partyjność lokalna czy ogólnopolska.

No i na koniec zdecydowanie najgorsza z proponowanych zmian. Taka, która na powrót zabetonuje samorządy i sprawi, że w naszych małych ojczyznach, my, obywatele, znów będziemy mieć do powiedzenia dużo, dużo mniej, a za to wzrośnie rola lokalnych bossów. Piszę oczywiście o likwidacji Jednomandatowych Okręgów Wyborczych i przywróceniu głosowania na listy. Dopiero co wprowadzone JOW, siłą rzeczy powiązały radnych ze swymi wyborcami i zmusiły do aktywności na rzecz swojego niewielkiego okręgu. Naturalnie nie każdy radny to robi, bo część jest przyzwyczajona do tego, że liczyło się przede wszystkim miejsce na liście, a nie aktywność wśród mieszkańców. Jestem pewien jednak, że już przy kolejnych wyborach tacy radni przestaliby piastować swoje mandaty. Bo system większościowy daje możliwość łatwego rozliczenia radnego z jego pracy. A kiedy wrócą listy, to cóż, nie wyborca, a partyjny szef będzie decydował o szansach na mandat, bo od niego będzie zależeć miejsce na liście. To sprawi, że scena polityczna w takiej choćby Bielawie stanie się na powrót hermetyczna. Przypomnę, że gdy obowiązywał poprzedni system, to po wyborach w 2010 r., w Radzie Miejskiej pojawiło się czterech nowych radnych. W 2014, gdy już obowiązywały JOW, nowych radnych pojawiło się… 13-u! Następne wybory przyniosłyby zapewne też duże zmiany. Aż w końcu za kilka lat wszyscy radni zaczęliby słuchać swych wyborców i walczyć o własną okolicę. A tak będzie jak będzie… Rozdrobniona rada, zajmująca się politycznymi gierkami i pełna wciąż tych samych twarzy, które przez kilku działaczy zostały rozmieszczone na jedynkach. Czy miasto się dzięki temu rozwinie lepiej? Nie żartujmy!

Oczywiście nikt też nie będzie mógł wystartować jako niezależny. A więc obywatelu, jeśli masz dobre pomysły dla swego osiedla czy okolicy i mógłbyś być radnym, bo cieszysz się szacunkiem sąsiadów, jednakże żadna lokalna „banda” Ci nie pasuje… TO ZAPOMNIJ O AKTYWNOŚCI I SIEDŹ W DOMU! To właśnie daje Ci do zrozumienia Prawo i Sprawiedliwość. Choć to partia rzekomo antykomunistyczna, to myślenie ma czysto komusze. „Jednostka niczym, jednostka zerem”, jak pisał Majakowski. Nikt nie może działać indywidualnie. Naprawdę chore rozumowanie. Jestem jednak przekonany, że obozowi naszego burmistrza Łyżwy ten pomysł się podoba. Wszakże ta władza niezależnych obywateli się boi jak ognia.

Będę powoli kończył, bo rozpisałem się srodze, a jednak nie mam nieograniczonej liczby znaków do wykorzystania. Na koniec powiem tylko, że trzeba walczyć o samorządy jako o przyczółki lokalnej obywatelskiej aktywności, nie zniszczone jeszcze całkowicie przez patyjniactwo. PiS zabrał już nam praworządność, dziś zabiera samorządność. Jutro zabierze pewnie kolejną -ność… Oby nie była to wolność.

Piotr Koniec

2
Dodaj komentarz

avatar
2 Comment threads
0 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
2 Comment authors
żepAnonimowo Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Anonimowo
Gość
Anonimowo

Bardzo dobry artykuł. Brawo, Panie Piotrze!

żep
Gość
żep

Owszem, artykuł napisany dobrze i ciekawie, choć przedstawione tezy są niczym innym niż echem POwskiej propagandy. Tak jak to rozumiem, zgadzam się co do obecnego systemu wyborczego na najniższym szczeblu samorządów – JOWy, ale nie zgadzam się zupełnie ze stwierdzeniem, że PiS zabrał nam praworządność, zabiera samorządność i zabierze wolność. To tyle, choć chciałoby się napisać więcej, zwłaszcza o bielawskich radnych jak również o kandydatach do Rady z komitetu obywatelskiego, czyli z „łapanki”.