Strona główna Bielawa DOBRZE ŻYCZĘ – Stęchłe sumienie władzy

DOBRZE ŻYCZĘ – Stęchłe sumienie władzy

0
PODZIEL SIĘ

Tym razem z problemu w temacie felietonu wybawił mnie mój kolega – poeta, Stanisław Wojnar, podobnie jak ja zatroskany o Bielawę, choć jego praca na rzecz miasta ma inny wymiar i inny charakter. O Stanisławie Wojnarze, niedostatecznie zauważanym przez lokalne władze, felieton popełniłem niedawno, spłacając tym samym, choć w części, dług wdzięczności za tę niezwykłą znajomość, co sprawiło mi pewną ulgę. Czytając ostatnio napisany wiersz pt. „Wątpiąc…”, zainspirowany jego strofami, kolejny raz spróbuję przemówić do stęchłego sumienia Urzędu w temacie porządku w mieście.

To przez brak wiary w skuteczność * Działania władzy – podjętych * – Zda się, że minęła wieczność, * A problem wciąż – niedomknięty!… ** Może przez takie zwątpienie, * W Urzędach stęchło – sumienie!?…”

Problem porządku w Bielawie nagłaśniam na swoim blogu od pierwszych dni jego istnienia, czyli od jesieni 2013 roku. Nie powiem, że bezskutecznie, bo jakieś działania ze strony Miasta zostały podjęte i choć zrealizowane, to jednak ciągle jest potrzeba podejścia do tematu poważnie i kompleksowo, tak, jak to robi zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielawie, gdzie tereny jej podległe są pod stałą opieką wyspecjalizowanych służb. Do czego jedynie mogę mieć zastrzeżenia – to boksy z pojemnikami na odpady, w których nigdy porządku nie ma.

Niewątpliwie najlepiej odpowiedzialność za nieporządek w mieście jest zrzucić na samych mieszkańców i ciągle jeszcze szukać usprawiedliwienia w 45-letnim okresie PRLu, w którym wszystko było upaństwowione włącznie z bałaganem. W pewnym stopniu przez system zostało zniszczone poczucie estetyki i odpowiedzialności za wspólne dobro. Szybko przełożyło się to również na prywatne życie i stare, indywidualne posesje pozostawiały wiele do życzenia. I to jest w Bielawie i do tego przyzwyczailiśmy się. Dotyczy to nie tylko naszego miasta i ościennych. Taką sytuację można zastać przecież wszędzie. Nie uważam, że potrzebna jest organiczna praca od podstaw. Potrzebna jest troska lokalnych władz, na uwrażliwienie mieszkańców w temacie ekologii i porządku. Bardzo skuteczne mogłyby okazać się działania Straży Miejskiej, nawet w zakresie profilaktyki, bo przecież „oni od tego są”, ale nasza SM woli pracę z dziećmi, bo widocznie boi się problemów z dorosłymi.

Takich punktów, które Bielawie chluby nie przynoszą, jest w naszym mieście wiele. Tam nie dociera z aparatem szef komórki promocji miasta, no bo niby co z takim materiałem potem zrobić. Pokazywanie takich trefnych terenów, to przecież do promocji miasta nie należy. Można być dumnym z miasta pokazywanego przez Łukasza Masyka i można mieć pretensje do mnie, że puszczam w świat informacje potwierdzone fotografiami, jaka Bielawa jest w rzeczywistości. To wszystko jednak da się zmienić, jeśli zmieni się stęchłe sumienie władzy.

Podobała mi się wyborcza propozycja Patryka Hałaczkiewicza z 2014 roku, aby urzędnicy miejscy od czasu do czasu pozostawili swoje wygodne fotele i pochodzili sobie po Bielawie. Dotyczyłoby to zapewne i burmistrza, który zamiast odbijać się od ściany do ściany swojego gabinetu, poszedłby na ulicę Brzeżną kontemplować pewną posesję, albo popatrzeć na zaplecze należące do pewnego znanego fotografa na ulicy Andersa. A może burmistrz, Piotr Łyżwa, robiąc porządki w szufladach w związku ze zdaniem na jesieni urzędu, zdążyłby zrobić choć jeszcze porządek z oponami w mieście, o czym wielokrotnie też pisałem.

Za Poetą wątpię, czy doczekam dnia, kiedy do końca zostanie uporządkowany teren przy nowym budynku przychodni przy parku. Wał ziemi okalający z dwóch stron budynek, jest pozostałością po pracach budowlanych i ziemnych. Nagłaśniając od wielu lat temat, angażując Straż Miejską i zarząd MZBM, po latach dochodzę do wniosku, że urzędnicy potrafią być bezsilni. Ziemia przerzucona w części na teren należący do administracji miasta i na ogródki przylegającej do przychodni posesji, tworzy swoisty szaniec, który porasta systematycznie trawą, zielskiem, a nawet drzewami samosiejkami. Zniszczone zostało ogrodzenie wspomnianej posesji. Rozmawiałem nawet z właścicielem przychodni, ale ta rozmowa nie była konstruktywna. Zakończyła się zaledwie po przedstawieniu sprawy aroganckim stwierdzeniem – Pana czas się skończył!

Z przykrością stwierdzam, że w Bielawie nie ma nawet enklaw, w których można by tak do końca, tak bez zastrzeżeń, poczuć się dobrze; odpocząć, kontemplować przyrodę i infrastrukturę. Oczywiście są miejsca godne zauważenia i polecenia, takie jak Jezioro Bielawskie, park miejski, Cegielnia, ale nawet i te miejsca wymagają jeszcze ciągle pochylenia się z troską nad ich wyglądem. Myślę jednak, że to już uwagi do nowej ekipy samorządowej, bo z tej, reprezentowanej przez burmistrza Piotra Łyżwę i jego zastępców: Witolda Runowicza i Jadwigę Horanin już nic się nie wyciśnie.

Dlatego, już na długo przed wyborami, DOBRZE ŻYCZĘ wszystkim komitetom wyborczym w wyborach do bielawskiego samorządu, aby w swoich wyborczych programach na pierwszym miejscu postawili sprawę porządku i estetyki w Bielawie, porządku rozumianego tak normalnie, po ludzku, bez polityki.

To chyba jest proste, wymowne i do zaakceptowania przez każdego.

BBBS Bielawski Bloger Bolesław Stawicki

www.boleslawstawicki.blogspot.com

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o