Śniegu w górach sporo, turystów coraz więcej, a trasy do narciarstwa biegowego w okolicach Wielkiej Sowy nie są ratrakowane i utrzymywane, jak w latach ubiegłych. Trzy przetargi nie wyłoniły firmy odpowiedzialnej za przygotowanie ścieżek. Problemem jest brak odpowiedniego sprzętu – przyznaje Marek Chmielewski, prezes Stowarzyszenia Gmin Gór Sowich.
Wąskimi ratrakami dysponowała tylko jedna firma w okolicy, która utrzymywała trasy przez ostatnie lata. Stare maszyny uległy awarii. Nie opłaca się ich naprawiać, ani kupić nowych. Stowarzyszenie ma podjąć działania, by choć częściowo, na odcinakach tras biegowych, ratrakować je dużymi maszynami, które pracują na pobliskich stokach.
Stowarzyszenie Turystyczne Gmin Gór Sowich, które odpowiada za zimowe utrzymanie tras biegowych, nie może wyłonić firmy, która ratrakowałaby szlak. Narciarze biegowi nie mogą korzystać z zimy, a ferie w regionie tuż, tuż. Prezes stowarzyszenia, Marek Chmielewski, tłumaczy, że jedyny ratrak, który może mieścić się na wąskich ścieżkach, jest zbyt daleko, by go dowozić.
Stowarzyszenie prowadzi wciąż rozmowy, by w utrzymaniu części tras, tam gdzie może dojechać szeroki ratrak, pomogli właściciele wyciągów na trasach zjazdowych. O postępach będziemy informować naszych słuchaczy na bieżąco.Narciarze biegowi narzekają, że trasy w regionie Gór Sowich są nieprzygotowane. Nikt ich nie ratrakuje, na zakłada śladu. Marek Chmielewski, prezes Stowarzyszenia Gmin Gór Sowich, odpowiedzialnego za przygotowanie ścieżek, przyznaje, że chce prosić o pomoc właścicieli wyciągów narciarskich.
Trzy dotychczasowe przetargi nie wyłoniły wykonawcy usług związanych z utrzymaniem tras biegowych. Wąskimi ratrakami dysponowała tylko jedna firma w okolicy, która utrzymywała trasy przez ostatnie lata. Stare maszyny uległy jednak awarii. Nie opłaca się ich naprawiać, ani kupić nowych.
Dodaj komentarz