7 lat po tragicznym dniu 10 kwietnia 2010 roku znowu nachodzą mnie smutne wspomnienia. Przypomina mi się też kilka krótkich tekstów, które napisałem na przełomie lat 2010 i 2011. Gdy obserwuję zachowania części rodzimych polityków oraz ich wyznawców, dochodzę do wniosku, że teksty te znowu warto przypomnieć…
„To ci dopiero draka… W dzielnicy Włodka P., przy Smolnej 10, ktoś obrobił kiosk. Wiadomo, Włodek P. nie był nigdy aniołem, sporo w przeszłości nabroił, a i dzielnica od lat marną ma reputację. Wiadomo, Włodek P. potrafi strzelić w pysk i kiosk obrobić też potrafił. Co się dziwić, w dzielnicy rządzi Włodek P. Wiadomo!
Sąsiedzi, co to do nich kiosk należał, z innej trochę dzielnicy pochodzą. Coś trzeba zrobić – pomyśleli i… zrobili. Poprosili… Włodka P. (wiadomo!), żeby sprawdził, co też z tym kioskiem się stało. Włodek P. się przejął, bardzo się przejął, poklepał nawet po plecach kilku sąsiadów i powiedział: się zrobi!
Poprosił kilku kolegów i koleżankę, żeby sprawę zbadali. Koledzy badali, badali, solidnie i sumiennie badali i wyszło im jak nic… Więc do baru „Pod krzywą mordą” zaprosili paru lokalnych gryzipiórków i oświadczyli…, znaczy koleżanka oświadczyła:
„No, to i owo jeszcze zbadać trzeba, ale już wiemy, że nikt z naszej dzielnicy na kiosk nie napadał, kraty na oknach kiosku były sprawne. Włodek P. nie ma ze sprawą nic wspólnego, a kto sądzi inaczej, ten jest oszołom i w pysk dostać może… Winny być może kioskarz, bo po cholerę w ogóle w tym kiosku pracował, ale to jeszcze zbadać trzeba. Części kiosku z odciskami palców oddać nie oddamy, bo taki tu mamy kodeks.”
Znaczy… niewinni! Uff, wszyscy odetchnęli z ulgą. „
*„Brzuchy wciągnięte, klaty wypięte, uśmiechy przyczepione do tego, co kiedyś było twarzami. Polska z hukiem rozpoczęła prezydencję w Unii Europejskiej! Smoleńska „Biała księga” wyszydzona, jej twórcy opluci. Ofiary zapomniane! POlscy żur-naliści dumni, że teraz od czasu do czasu powąchają pot na karku jakiegoś zagranicznego polityka.
Komu potrzebne węszenie w sprawie „katastrofy” sprzed prawie 15 miesięcy? Przecież to prehistoria, a liczy się tylko „tu i teraz”!
I nagle przypomina mi się jedna z moich ulubionych scen z pewnego filmu grupy Monty Pythona. Po rzezi, jakiej na weselnikach w Zamku na Bagnie dokonał pewien nadgorliwy wojak, wśród płaczu i jęków, rodziny ofiar nagle wskazują winnego:
– To on! – krzyczą i zabierają się do wymierzenia sprawiedliwości.
– Czekajcie! – wstrzymuje ich zdecydowanie miejscowy król. Głupi, obleśny i pazerny.
– Ale on zabił drużbę!
– To jest bardzo dzielny i wpływowy rycerz… i jest moim gościem!
– Ale on zabił moją ciocię!
– To ma być radosne spotkanie – odpowiada król. – Nie kłóćmy się o to, kto kogo zabił!
To mniej więcej tyle… Niech nam więc unijne gwiazdki święcą nad głowami. To ma być radosna prezydencja. Nie kłóćmy się o to, kto kogo zabił…”
*
I niech się teraz obroni. Niech zaprzeczy, że był pijany i że rozkazał swoim pilotom, by rozbili samolot z prezydentem na pokładzie. Niech zaprzeczy!… Milczy?
Na pewno upomną się o prawdę najwyżsi przedstawiciele Jego Kraju. Na pewno staną w Jego obronie. Prezydent i premier nie pozwolą, by opluwano martwe ciało dowódcy polskiego lotnictwa. Nie upominają się? Ze spokojem patrzą na związane na plecach ręce polskiego generała? W wolnej Polsce?
To niemożliwe…”
Dzięki Bogu dzisiaj w obronie dowódcy polskiego lotnictwa (i nie tylko jego) staje zarówno prezydent, jak i premier. Niestety, ponury chór próbujących ich za to krytykować, tak jak ze złością zawodził przed laty, tak i upiornie zawodzi dzisiaj…
Jarosław Kresa
Niestety to również tekst napisany przez wyznawcę. Normalni ludzie nie mają problemów z uświadomieniem sobie przyczyn tej niesłychanej tragedii. To nigdy nie powinno się wydarzyć, to – do czego doprowadziła skrajna niekompetencja, pycha i zawiść obydwu stron.
Niech Zmartwychwstały ześle na ludzi pokój i pojednanie, a zmarłych przyjmie do swojego światła.