Strona główna Dzierżoniów Czarne owce albo krótka historia o zniszczeniu domu Kowalskich

Czarne owce albo krótka historia o zniszczeniu domu Kowalskich

0
PODZIEL SIĘ

Przy ulicy Polskiej znowu zamieszanie. Kowalscy przypomnieli sobie, że ktoś im kiedyś zrobił krzywdę. No, ale o co chodzi? – pytają ze zdziwieniem i oburzeniem dobrzy sąsiedzi z ul. Niemieckiej.

No właśnie, o co chodzi? Otóż jakiś czas temu – świetnie pamięta to jeszcze babcia Kowalska, która wtedy była dziewczynką, a wspomnienia te do dzisiaj budzą w niej przerażenie, na dom Kowalskich niespodziewanie napadła zgraja Schmidtów. Co się tam wtedy działo… Bandyci z ul. Niemieckiej spalili dom Kowalskich, zamordowali z dzikim okrucieństwem bardzo wielu z nich, starych i młodych, dziewczyny i chłopców, sędziwego dziadka Jana i małego Jasia, poczciwą panią Kowalską i jej malutką córeczkę, Torturowali zamkniętych w ruinach dużego pokoju, zastraszonych ludzi. Były też gwałty i rzeczy tak przerażające, że i opowiadać strach. Do tego jeszcze ograbili Kowalskich z pieniędzy, kosztowności, wszystkich zapasów i bezcennych pamiątek. Kowalscy, których dom jeszcze niedawno piękniał z roku na rok, stali się nagle wychudzonymi biedakami mieszkającymi na kupie gruzów. Ci, którzy przeżyli, po czasie żałoby, po opłakaniu zabitych, zabrali się do odbudowywania domu. Po piekle stworzonym Kowalskim przez Schmidtów nie wszyscy jednak potrafili się podnieść i normalnie żyć. Mimo wszystko zrujnowany dom Kowalskich wielkim wysiłkiem, bez żadnej pomocy, udało się odbudować… Niesamowici ci Kowalscy.

Co stało się ze Schmidtami? Część hersztów tej rodzinnej bandy poniosła konsekwencje, ale bardzo wielu z niższych rangą w tej gangsterskiej rodzinie oprawców dobrze żyła sobie do końca dni. W ogóle ulica Niemiecka wkrótce wypiękniała, dom Schmidtów stał się jej reprezentacyjnym punktem. Na ulicy pojawiały się nowe, piękne samochody, a dostatek wzbudzał podziw sąsiadów. Od czasu do czasu ktoś widział tam co prawda skradzione srebra rodowe z domu Kowalskich, ale też kosztowności z innych ulic miasta, w którym jeszcze niedawno grasowali Schmidtowie. Tak, to prawda, mieszkańcy ul. Niemieckiej przeprosili kiedyś półgębkiem Kowalskich za zbrodnie sprzed lat, ale czy były to przeprosiny szczere? Dzisiaj naprawdę nie wiem.

Z czasem mieszkańcy ul. Niemieckiej zaczęli zapominać o tym, co zrobili przy ul. Polskiej. Ba, coraz częściej zaczęli nawet pouczać Kowalskich, co im wypada, a co nie… Sami z czułością wspominając przy tym swoje matki i swoich ojców, tych samych, co to na dom Kowalskich kiedyś napadali. I wtedy starowinka babcia Kowalska miała sen. Straszny sen, w którym koszmar dawnych lat, jej strach, jej krzywdy, jej ból małej wówczas dziewczynki, jej łzy znowu stały się tak realne i tak prawdziwe. Opowiedziała ten sen swoim wnukom. A oni – to było 1 września – popłakali się razem z nią. Wtedy nagle jeden z wnuków zapytał: babciu, a czemu Schmidtowie do dzisiaj nie oddali nam tego, co nam ukradli, czemu nie odkupili tego, co nam zniszczyli, dlaczego nie zadośćuczynili za wszystkie krzywdy, które na nas sprowadzili? Babcia Kowalska popatrzyła na niego z niepokojem, ale i z dumą i odpowiedziała: nie wiem kochany wnuku… mówią, że już za późno, że nic nam się nie należy…

Taka to sobie historią. Nie dacie wiary, ale są dziś również wśród Kowalskich tacy, którzy zgadzają się z panami z ul. Niemieckiej. Cóż, w każdej rodzinie trafiają się czasem czarne owce…

Jarosław Kresa

zprawa.pl

Dodaj komentarz

avatar
  Subscribe  
Powiadom o